niedziela, 10 marca 2013

01


- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? – przeciskając się przez zatłoczony pociąg, w końcu doszłam do przypisanego mi miejsca w odpowiednim przedziale. „Chyba…”
Chłopak, który zajmował miejsce przy oknie, a obok którego miałam zamiar zająć siedzenie tylko kiwnął głową nie odwracając wzroku od swojego telefony. „Ale miły.” Powoli wgramoliłam się z moją czarną torbą, w której znajdowały się moje rzeczy i usiadłam koło chłopaka wciąż pilnie zapatrzonego w ekran urządzenia.
W „naszym” przedziale znajdowało się sześć miejsc, z czego tylko dwa były zajęte przez naszą dwójkę. „Ale ty jesteś bystra!” odezwał się sarkastycznie głos w mojej głowie.
Raz na jakiś czas mój wzrok wędrował w stronę, jak wywnioskowałam ze swoich wcześniejszych obserwacji, bardzo przystojnego chłopaka, choć widziałam jego twarz jedynie z profilu, która oświetlona była ekranem iPhona.
Przez najbliższe kilka, może kilkanaście minut między nami trwała niezręczna jak dla mnie cisza. „Powiedz coś!” dopingował mnie głosik. „Niby co mam powiedzieć?”
- Ładną mamy dziś pogodę. – powiedziałam tak cichutko, że w pewnym momencie wydawało mi się, że on po prostu mnie nie słyszał.
„A jednak!” Chłopak podniósł głowę z burzą loków i spojrzał przez okno, a następnie przeniósł swój wzrok na mnie. „Wow!” aż zagwizdało mi w głowie, gdy jego przeszywające na wskroś tęczówki spotkały się z moimi. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu odcieni zieleni. Tuż przy rozszerzonej źrenicy zieleni przybierała kolor jasno szmaragdowy, który rozchodził się na wszystkie strony, jaśniejąc. To jest chyba najpiękniejsza paleta barw jakie kiedykolwiek widziałam. „Piękne.”
- Em… - jego głos powoli docierał do mojej świadomości. – Pada deszcz.
W mojej głowie słyszałam szereg przeróżnych przekleństw, które były skierowane do mojej osoby. „Ty to potrafisz zrobić dobre pierwsze wrażenie! Brawo!”
Jego wzrok spoczywający na mojej twarzy trochę mnie onieśmielił i mogłabym przysiąc, że właśnie moje policzki przybrały kolor różowy, a następnie czerwony. Prościej mówiąc, spiekłam buraka.
- To znaczy… yy… - „wszystko, tylko się nie jąkaj.”
- Spokojnie, nic się nie stało.
Chłopak posłał mi przyjazny uśmiech, a mi jakby kamień spadł z serca. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech lekko unosząc kąciki ust, co chyba nie wyglądało zbyt miło. Patrzyłam jak zahipnotyzowana w zieleń jego oczu, które chwilę później wróciły na swoje poprzednie miejsce, telefon.
Kiedy chciałam zapytać się jak ma na imię, znów odezwał się ten głos „Jane, może już lepiej nic nie mów…”. Ha ha ha, bardzo zabawne, wiesz?
- Harry. – coś wyrwało mnie z moich myśli.
- Co? – zapytałam odwracając głowę w stronę Loczka. „Już dałaś mu ksywę, a nawet się nie znacie.”
Chłopak prychnął pod nosem, na chwilę odrywając się od przeglądania telefonu i spojrzał na mnie. Przez moje ciało przeszedł niespodziewany dreszcz. „Wow! Co to było?”
- Mam na imię Harry. – znów mogłam podziwiać ten jego uśmiech. „Czemu ty się nim tak zachwycasz, dziewczyno?!” No nie wiem. Może dlatego, że naprawdę cudownie się uśmiecha. Do tego jeszcze te dołeczki. Jak wisienka na torcie. Takim czekoladowy.
- Ja jestem Jane. Miło mi. – moje usta wygięły się w podkówkę.
Nawet nie zauważyłam jego wyciągniętej w moją stronę dłoni, więc szybko chwyciłam ją i lekko uścisnęłam.
- Więc, Jane, dokąd jedziesz? – zapytał śmiało, puszczając moją rękę.
Miałam odpowiedzieć jaki jest cel mojej podróżny, ale w ostatniej chwili mój zdrowy rozsądek podpowiedział mi, że prawie wcale go nie znam.
- Przed siebie.
Sądząc po minie chłopaka, nie brzmiałam zbyt przekonująco. Jakoś próbowałam zakamuflować to uśmiechem, który bardziej przypominał grymas.


- A więc chyba czas się pożegnać. – zaczął Harry stając naprzeciw mnie na jednym z Londyńskich peronów.
Przez całą podróż z Manchesteru trochę się zapoznaliśmy się, ale wiedziałam, że nie moglibyśmy wejść w bliższe relacje, gdyż on pewnie jedzie do rodziny, przyjaciół, a ja do…
- Tak, chyba trzeba się pożegnać. – ustawiłam swoją walizką obok nogi, mocno trzymając jej rączkę. Trochę jakbym bała się jej puścić.
- Może dałabyś mi swój numer? – spuścił głowę, gdyż na jego twarz pełzł rumieniec.
Od razu się zgodziłam i już po chwili dyktowałam mu ciąg cyfr, który miał zaszczyt nazywać się moim numerem. Chłopak zanotował go w telefonie i znów poczułam na sobie jego spojrzenie.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – powiedzieliśmy na raz, co wywołało u nas śmiech.
Jeszcze przytuliliśmy się na pożegnanie i każde udało się w swoją stronę. Przystanęłam przy wyjściu, ponieważ mój telefon rozdzwonił się na cały hol. Spojrzałam wyświetlacz, gdzie widniało jego imię…

10 komentarzy:

  1. Jak obiecałam, tak zrobiłam... Z przyjemnością przeczytałam pierwszy rozdział twojego (waszego) opowiadania :) Trochę króciutki, ale może to i dobrze o pierwszej w nocy ;)
    Będę szczera... Z reguły nie oceniam blogów, gdzie nie ma przynajmniej kilku rozdziałów, bo ciężko coś powiedzieć o treści na podstawie tylko jednego... Dlatego powstrzymam się i będę cierpliwie czekała na kolejne :)
    Jednakże już mogę powiedzieć, że od zawsze jestem wielką fanką tych wewnętrznych głosów, które zazwyczaj są szczere aż do bólu wobec swoich "właścicieli" ;)
    Co do oprawy graficznej bloga, to bardzo mi się podoba... Nie lubię pstrokatych stron, gdzie kolory aż "biją" po oczach. Wybrałaś również fajną czcionkę i dzięki temu wszystko jest czytelne. To duży plus. Autorki często o tym zapominają i za dużo kombinują nie zdając sobie sprawy, że powinny się troszczyć o jak najbardziej przejrzystą oprawę graficzną. W co to za przyjemność z czytania, gdy musimy rozszyfrowywać kolejne słowa...
    Muszę również przyznać ci wielki plus za brak poważnych błędów w tekście. Widać, że zadałaś sobie trud i sprawdziłaś go przed dodaniem. Co ci się chwali, bo nie znoszę, gdy ktoś dodaje rozdział z milionem błędów, a pod spodem pisze: "Sorry za błędy, nie miałam czasu sprawdzić." Dodaj dzień później, ale zawsze sprawdzaj swoje dzieło. Ono świadczy o tobie, więc nie rób tego na "odwal się". Ale (ja zawsze mam jakieś ale) nie ustrzegłaś się błędów w ogóle. Nikomu się to nie udaje, więc bez obaw. Jest sporo literówek jak na tak krótki rozdział. Ale dopiero zaczynasz i wierzę, że będzie tylko lepiej :) Miałabym też kilka uwag i jeżeli chcesz posłuchać (poczytać) mojego ględzenia, to wiesz gdzie mnie szukać ;)
    Mam nadzieje, że poinformujesz mnie o kolejnym rozdziale, bo muszę wiedzieć do kogo ona przyjechała...
    Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już o 6 rano widziałam twój komentarz, ale wtedy jeszcze mój mózg nie był na tyle trzeźwy, żebym cokolwiek napisała :)
      Bardzo Ci dziękuję, że przeczytałaś rozdział. Strasznie nam na tym, zależało ^^ tak się Marysia ucieszyła, że myślałam, że się zaraz rozpłacze, ze szczęścia oczywiście :) wyglądała na naprawdę dumną, że skomentowałaś nasze wypociny :)
      Co do wyglądu bloga, to ja również nie lubię takich rzucających się w oczy, bo często rozprasza mnie tu w czytaniu i nie mogę zrozumieć treści :)
      Czcionka też jest dość ważnym elementem. Ja wybrałam tą, ponieważ moim zdaniem ułatwia ona szybkie czytanie i tak jak zauważyłaś, nie trzeba rozszyfrowywać słów.
      Z wielką chęcią poinformuję Cię o kolejnym rozdziale :)

      Milena & Maria ^^

      Usuń
  2. Napisała któraś z was do mnie na asku żebym wpadła no więc jestem . Wchodziłam z myślą , że zobaczę zakończone opowiadanie a tu tylko 1 rozdział . Jestem zaskoczona , pozytywnie oczywiście . Nie wiem dlaczego ale wolę czytać rozpoczynającego się bloga , a nie już zakończonego . Nie mam pojęcia dlaczego , a co do bloga to zaczyna się bardzo fajnie . Rozbawił mnie ten tekst o pogodzie . Zastanawia mnie dlaczego Harry i Jane jadą do Manchesteru , a do tego Hazz był sam . Mam nadzieję że dowiem się w następnych rozdziałach których już nie mogę się doczekać .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, tak samo jak ty, nie lubię czytać już zakończonych opowiadań. Wolę być na bieżąco z czytaniem, bo później z moim refleksem jest różnie i się gubię. Często nie wiem, gdzie skończyłam czytać, więc zdarza się, że omijam kilka rozdziałów ;)
      Jane i Harry WRACAJĄ z Manchesteru, po co tam byli? Tego dowiesz się z kolejnych rozdziałów :D Dlaczego Harry jest sam, tego również dowiesz się później :)

      Milena & Maria^^

      Usuń
  3. wspaniały ^^
    zajebisty ^^
    wspaniale się zapowiada, a po za tym MEGA OCZOJEBNY *_*
    czekam nn <3
    Całujee Lolaa ( ask polishlove ) tak jak obiecałam zajrzałam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałyście na Asku, więc jestem.
    Ciekawy rozdział i przeczytałam go z zainteresowanie ;))

    OdpowiedzUsuń