- Halo – powiedziałam trzęsącym się głosem.
Powoli stąpałam po schodach. W jednej ręce trzymałam
torbę, a druga natomiast znajdowała się przy moim uchu. „Spokojnie…” jakoś próbowałam zachowywać opanowanie, nie ujawniać
żadnych oznak jakiegokolwiek zdenerwowania. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie,
co w pewien sposób utrudniało mi utrzymanie telefonu przy właściwym miejscu.
Krew dużo szybciej krążyła w moich żyłach. Moje głośno bijące serce można było
usłyszeć z odległości nawet kilkunastu metrów.
- Cześć – usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. –
Gdzie jesteś?
- Właśnie wychodzę z peronu.
Słysząc mój głos wydawałoby się, że całe struny
głosowe straszliwie się trzęsą. „Tylko spokojnie…”
uspokajałam samą siebie, ale i to nie dawało oczekiwanych rezultatów.
- Będę za jakieś półgodziny. – jak na razie tylko tyle
byłam w stanie wypowiedzieć.
„Rozłącz się… błagam!” Jakby Chris czytał w moich myślach, przerwał połączenie. Aby się trochę uspokoić
wzięłam kilka głębokich oddechów, ale moje ciało wciąż całe drżało. Serce o
mało nie wyrwało mi się z piersi. „Policz
do 10…”
- Jeden, dwa, trzy… - wyliczałam pod nosem. – Oh, to i
tak nic nie da.
Zdenerwowana mocno chwyciłam czarną walizkę, schowałam
telefon do kieszeni jeansów i szybkim krokiem udałam się do wyjścia z budynku.
Gdy otworzyłam drzwi wyjściowe, moją twarz od razu owiał zimny podmuch
powietrza. Pogoda dawała wiele do życzenia. Niebo wyglądało, jakby zaraz miał
lunąć rzęsisty deszcz. „Londyn…”
Rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu znajomego auta,
ale nie spostrzegłam go na parkingu, więc ostatecznie mój wzrok zatrzymał się
na postoju taksówek „Nawet nie rób sobie
nadziei.” Wiem, nie robię. Tylko się rozglądałam, tak po prostu. „Jasne…”
Bez większego namysłu wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki.
Podałam kierowcy odpowiednie dane i ruszyłam w stronę „domu”.
Od kiedy rozmawiałam z Chrisem przez telefon minęło
już wystarczająco dużo czasu, by się jakoś uspokoić, ale wciąż trzęsłam się jak
galareta. „Nie da się ukryć.” Dokładnie
pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. To było kilka lat temu na imprezie u
naszego wspólnego znajomego, Alana. To on właśnie nas ze sobą poznał i tak to
się zaczęło. Najpierw były sms-y, później spotkania i w końcu zostaliśmy
szczęśliwą parą. Niestety po kilku miesiącach…
- Halo! Proszę pani – głos mężczyzny wtargnął do moich
myśli. – Już jesteśmy. „Ale szybko.”
- A tak. Dziękuje.
Zapłaciłam za dojazd, pożegnałam się, jak na człowieka
z manierami przystało i wyszłam z auta, stając na podjeździe, który prowadził
wprost do mojej posiadłości. Mały, skromny domek na obrzeżach stolicy Wielkiej
Brytanii był miejscem, w którym jak sądzę, przyjdzie mi spędzić resztę mojego
życia. „U boku Christophera…”
„Nie ma to jak w domu!”
moje drugie „ja”
aż krzyknęło ze szczęścia. Nie będę musiał kisić się w Manchesterze. To
zdecydowanie miejsce nie dla mnie. Nie mam na myśli tego, że praktycznie nikogo
tam nie znam, choć to też, ale to, że jakoś nie czułem się tam dobrze. „Tęskniłeś…” I do bardzo. Tu mam
przyjaciół, ludzi, którzy są dla mnie bardzo ważni. Bez nich nie byłbym tym,
kim jestem teraz.
Wjeżdżając na swoją posesję zauważyłem znaną mi sylwetkę
z torbą w ręku. Jej długie, brązowe włosy były pozostawione w „artystycznym nieładzie” tworząc
naprawdę piękną impresję. Czarny płaszcz idealnie podkreślał jej kobiece
kształty, a przez lekko rozkloszowany
dół, bardzo uwydatnione było perfekcyjne wcięcie w talii. Tylko dlaczego stała
przed jakimś domem, a w dodatku sama?
Zatrzymałem samochód tuż przed drzwiami garażu, zgasiłem
silnik i oddałem się czynności, która podczas podróży pociągiem stała się moją
ulubioną. Przyglądałem się Jane z zaciekawieniem, czekając na jej jakikolwiek
ruch. Nie wysiadłem z auta, wolałem podziwiać ją w ukryciu. „Szpieg! Ale skąd ta pewność, że to ona?”
Sam nie wiem, po prostu wiem, że to ona. Jane, dziewczyna, którą poznałem w
pociągu. Ta, która przecudownie się zarumieniła, gdy zorientowała się, że
pochwaliła pogodę, gdy ta była, prosto mówiąc, beznadziejna. „Styles, zakochałeś się, czy co?” Nie,
nie zakochałem się, ja tylko… A zresztą, co ja będę się sobie tłumaczył.
Zakończyłem swój wewnętrzny monolog i wyskoczyłem z
mojego audi. Jeszcze chwilę niepewnie przyglądałem się jej zza auta, a kiedy
postanowiłem, że muszę z nią pogadać, wyszedłem jej naprzeciw, ale dziewczyna
mnie nie zauważyła. „Może nie chce na
ciebie patrzeć, hmm?” Może. Ale tego bym nie chciał.
- Dzień Dobry – szepnąłem Jane do ucha, kiedy niezauważony
stanąłem za brunetką.
Na dźwięk moich słów dziewczyna lekko zadrżała,
mógłbym nawet powiedzieć, że się przestraszyła, i gwałtownie odwróciła się w
moją stronę lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów. Zatrzymała swoje tęczówki
na moich, a gdy nasze spojrzenia się spotkały na jej policzki wpełzł uroczy
rumieniec.
- Dzień Dobry. Co ty tu robisz? – Widocznie była
zdziwiona obecnością mojej osoby.
- Jestem na tajnej misji.
Zaśmiała się dźwięcznie. „Najpiękniejsza melodia dla mych uszu…” Jej twarz wydawała się taka
niewinna, skromna, cnotliwa. „Wow, stary.
Masz zadatki na poetę!”
- Na jakiej misji? Śledzisz mnie. – Jane zrobiła
podejrzliwą minę, ale uśmiechała się.
- Wolę określenie „obserwuję”…
A ty? Co ty tutaj robisz? Sama.
Po jej wyrazie twarzy mogłem odczytać, że trochę
zmieszała się moją dociekliwością, ale mimo to, odpowiedziała.
- Mieszkam tu. – Palcem wskazała na dom przed którym
staliśmy. „Nie duży, ale bardzo ładny.”
- O! Więc wygląda na to, że jesteśmy sąsiadami –
ucieszyłem się na wiadomość, że ta oto dziewczyna będzie mieszkać obok mnie.
- To świetnie, sąsiedzie. – I znów ten jej słodki
śmiech.
Wtem z jej mieszkania wyszedł jakiś wysoki, muskularny
blondyn…
Kurcze, dlaczego ja mam wrażenie, że ona jakoś panicznie się boi tego Chrisa... I dlaczego więcej nie ma :( Styles jako sąsiad, to mi się podoba, bo jeżeli moje przypuszczenia się sprawdzą, to będzie miała blisko, by się u kogoś schować ;) Ale nie zwracajcie uwagi na moje gadanie :) Ja po prostu zawsze tworzę sobie w głowie jakieś scenariusze i potem uwielbiam być zaskakiwana, a jeszcze bardziej uwielbiam, gdy mam rację ;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością muszę stwierdzić, że rozdział zdecydowanie lepszy od pierwszego jeżeli chodzi o ilość błędów. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć literówki. Brawo!
Małe spostrzeżenie... Raz piszesz, że miała torbę, a raz że walizkę... W sumie tych wyrazów raczej nie używa się zamiennie...
Rozdział ciekawy. Już nie mogę się doczekać, by poznać Chrisa. Musi być niezłym dżentelmenem skoro musiała się tłuc przez cały Londyn taksówką (i przy okazji wydała na nią majątek).
Pozdrawiam i życzę wam wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Dobrze kombinujesz, ale jak będzie dowiesz się później :) Też wydaje mi się, że ten rozdział jest lepszy, ale "trening czyni mistrza" :D
UsuńMilena & Maria^^
hah szpieg Hazza :D
OdpowiedzUsuńcoś bardzo intrygującego haha :P
jaaa weź, ale mnie tym opowiadaniem wciągasz xd.
mogłabyś mnie informować albo na asku albo na tt: @why_me12 lub też gg:48238130 :) Dziękuję .
Rozdział na prawdę powala na kolana :D
no tak jak ja coś palnę to klękajcie narody haha:P
mam nadzieję iż kolejny pojawi się dość szybko ;)
czekam nn :D
Całujeee Lolaaa Lamaa Ruskkaaa ;*
Dziękuje, że ci się spodobało :)
Usuńoczywiście, że mogłabym informować się o nowych rozdziałach :*
@MilennMaria
Najbardziej mi się podobało jak ona rozmawiała z drugą połową siebie jak prowadziła z nią dyskusje . Jak siedziała w pociągu i poznawała Harry'ego jak jej się podobał jego uśmiech . Myślę że , dzisiejsze zachowanie Chrisa było bardzo miłe w stosunku do nowego sąsiada ale jak będzie w następnej części tego nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuń♥Gabi♥
Dziękujemy Ci za miłe słowa Gabi :)
OdpowiedzUsuńMilena & Maria^^
Fantastyczny!!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuń