Odłożyłam ostatni świeżo umyty talerz do zmywarki. Wytarłam
mokre ręce w mięciutką, błękitną ścierkę. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy
usłyszałam zaciętą rozmowę Harry’ ego i Chrisa, dobiegającą z jadalni.
Rozmawiali o piłce nożnej, kluba sportowych. „Harry…” w mojej głowie, jak na zawołanie pojawił się obraz
chłopaka, sprzed zaledwie kilkunastu minut. Wtedy, gdy dosłownie milimetry
dzieliły nas od pocałunku. „A co by było,
gdyby Chris wszedł te parę sekund później?” Pewnie nie byłoby już tak
przyjemnie, jak do tej pory. Ale muszę przyznać, że wieczór mijał nam w bardzo
dobrej atmosferze.
- Jane, chodź do nas! – pomiędzy myślami wychwyciłam
głos wołający moje imię.
Ruszyłam w stronę jego właściciela. Wychodząc z kuchni
jeszcze raz przejrzałam się w szklanych szybach stojącej w kącie komody. „Ujdzie…” oceniłam swój wygląd niezwykle
optymistycznie. Nigdy nie miałam zbyt wysokiej samooceny.
- Chodź, kochanie. Usiądź z nami – Christopher wskazał
mi miejsce, na którym wcześniej siedziałam.
Mój wzrok znów powędrował w stronę bruneta, a gdy
tylko zobaczył, że mu się przypatruję na jego twarz wpełzł uroczy rumieniec i
spuścił głowę, bym nie go nie dostrzegła.
„Tylko ty nie próbuj się czerwienić, Jane!”
- Może chcesz wina? – Chris podniósł do ust swoją
lampkę i wziął niedużego łyka, po czym podał ją mi.
Pokręciłam przecząco wodą i chwyciłam w dłonie swój sok
pomarańczowy, który stał na stole.
- Wiesz, że Harry śpiewa? – odstawił wino i uśmiechnął
się w stronę wspomnianego chłopaka.
Ja również bez większych oporów spojrzałam na niego. „Dlaczego ja przez cały czas się na niego
patrzę?” Może dlatego, że ma przepiękne oczy. Ciepła zieleń, jak polana wiosną.
„Takie niezwykłe.”
- Tak? To świetnie – szepnęłam nie kryjąc swojego
entuzjazmu. – Może coś zaśpiewasz?
Harry lekko się zmieszał. Pewnie myślał co. „Może jakąś balladę?” Ma piękny,
ochrypnięty głos nawet jak po prostu mówi.
Isn't she lovely,
Isn't she wonderful,
Is't she precious,
Less than one minute old
Gdy pierwsze słowa piosenki wydobyły się z jego ust, przez moje ciało przeszedł nieoczekiwany dreszcz, pozostawiając po sobie gęsią skórkę. „Uwielbian Stevie Wonder'a” Zaczarowana wpatrywałam się w niego jak w najpiękniejszy obrazek na ziemi. Jego głos był idealny. Barwa śpiewy zafascynowała mnie. Taka delikatna, a zarazem męską i czarująca.
I never thought trough love we'd be,
Making one as lovely as she
But isn't she lovely made from love.
Miałam wrażenie, że śpiewał dla mnie. Jakbym tylko ja
się liczyła. „Może tak właśnie jest?”
Patrząc się prosto w moje oczy z takim niezwykłym ciepłem, zaufaniem… miłością.
Nawet jak zakończył swój śpiew w głowie wciąż echem odbijał się jego melodyjny
głos. „Taki, że… Wow!”
- Jej, jesteś naprawdę świetny! – posumowałam, gdy
odzyskałam mowę.
- Dziękuje.
Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby jakikolwiek chłopak
rumienił się w tak słodki i niewinny sposób. Wyglądał tak nieznośnie uroczo, że
nie mogłam się nie uśmiechnąć na ten widok, od którego nie udawało mi się
oderwać wzroku. „Lub po prostu nie
chciałam” sprostowałam.
- Od jak dawna śpiewasz? – zapytałam biorąc łyk soku.
- Od dwóch lat jestem w zespole, One Direction, ale
wcześniej należałem do jeszcze jednej kapeli – „One Direction… coś obiło mi się o uszy.” – Koncertuję z czwórką
wspaniałych ludzi, którzy są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Naprawdę są
niesamowici.
To, z jaką dumą mówił te słowa wyczuć można było na
kilometr. Widać, że szczerze kocha śpiewanie. „I jest w tym świetny!”
- To wspaniale – uśmiechnęłam się w stronę Stylesa
najpiękniej jak potrafiłam. – Muszę, po prostu muszę kiedyś wybrać się na wasz
koncert.
- Zapraszamy. Poznałbym cię z resztą zespołu. Z
pewnością byś ich polubiła.
Myślałam, że zejdę na zawał, gdy Harry podniósł swoją
lampę z winem i upił trochę, na koniec oblizując usta. „Wdech, wydech…” instruowałam się. Jak można w tak intrygujący
sposób robić tak zwykłe rzeczy? Co on ma takiego w sobie, że białej gorączki
przy nim dostaję?
- Z wielką chęcią bym wpadła – zaśmiałam się nie
odrywając wzroku od jego warg.
Dreszcz przeszył moje ciało na myśl, że nie tak dawno
znajdowały się milimetry od moich. „God, why?!” zawyłam przypominając sobie moment wtargnięcia
Chrisa.
- Z wielką chęcią byśmy przyszli – poprawił mnie
mężczyzna siedzący obok mnie, przypominając nam o swojej obecności.
Czy mi się wydaje, czy tym zdaniem atmosfera stała się
nieco napięta. „Nie wydaje ci się”
odpowiedziałam sama sobie. Odwróciłam twarz w stronę mojego chłopaka. Widziałam
ten dziwny chłód i zirytowanie bijące z jego oczu. „Coś jest nie tak…” Zapewne jakby miał ogień w oczach wszystko już
dawno by płonęło. Harry najbardziej.
- Wiecie, ja już będę leciał – chłopak ziewnął
sztucznie spoglądając na zegarek. – Dziękuje za miły wieczór.
„Miły
do tego momentu…”
- Może cię odprowadzę – chętnie wstałam z miejsca,
gotowa pognać na złamanie karku w stronę drzwi, by tam jak najbardziej się da
przedłużać pożegnanie z brunetem.
Chłopaki pożegnali się, choć można było wyczuć w
powietrzu nutkę niechęci ze strony z Chrisa, ale jakoś próbowałam się tym nie
przejmować. Teraz liczyło się zupełnie co innego. „Raczej, kto inny…”
- Naprawdę ci dziękuje, za wspólnie spędzony czas –
Harry zaczął, gdy stanęliśmy już przy drzwiach frontowych.
Nastała chwila ciszy. Nie chciałam jej przerywać. Z
nim nawet cisza jest przyjemna. Nie przytłaczająca. Widocznie on również nie
chciał jej zagłuszać. Zamiast mówić, Harry przysunął się do mnie. Znajdowaliśmy
się w takiej samej pozycji, jak wcześniej. Tyle że teraz chłopak obejmował mnie
w talii. W miejscu, gdzie jego dłonie stykały się z moim ciałem, mimo, że przez
materiały ubrań, to mogłam wyraźnie poczuć istny żar. „Niesamowite…”
- Dobranoc, Jane – z tą swoją chrypką w głosie
wyszeptał mi wprost do ucha. „Gdyby
wiedział co działo się w moim wnętrzu…”
- Dobranoc, Harry – powiedziałam, gdy chłopak zniknął
za dębowymi drzwiami.
- Jane! – Chris krzyknął moje imię, a ja od razu
wiedziałam co się święci.
Powoli udałam się w stronę salonu. Serce lekko drgnęło
mi ze strachu, który mnożył się z każdym krokiem przybliżającym mnie do mojego
chłopaka.
- Tak? – spuściłam głowę stając w progu pomieszczenia.
Nie miałam odwagi wejść dalej. Bałam się. Po prostu się bałam.
Chris wstając od stołu, chwycił do połowy pustą
butelkę wina. Chwiejnym krokiem podchodził do mnie. „Boże, co on…” nawet ten drugi głos niemiłosiernie drżał. Wielka
gula stanęła mi w gardle. Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa. Krew
buzowała mi w żyłach. Mogłam ją normalnie usłyszeć. Czułam pulsowanie w głowie,
i nagle zrobiło się tak jakoś duszno, gorąco. Mózg w jednej chwili był
wyczyszczony ze wszelkich myśli. Liczyło się tylko tu i teraz.
- Posprzątaj i do sypialni – rozkazał dając mi pustą
butelkę, którą przez „drogę” zdążył
opróżnić.
Śmierdziało od niego alkoholem na kilometr.
Nienawidziłam zapachu, a co dopiero smaku jakiegokolwiek trunku. Patrząc na
butelkę westchnęłam głęboko by opanować swoje przerażenie, ale to nie pomogło. „Chyba nic teraz nie jest w stanie mnie
uspokoić…”
Tak jak kazał posprzątałam to, co zostało na stole i
już kroczyłam w stronę sypialni, gdzie czekał na mnie Chris. Od razu, gdy
pojawił się w moich myślach zatrzymałam się
w pół kroku, tuż przez pokojem. Patrząc na drzwi cała trzęsłam się,
wprawiając w drgania nawet pobliskie kwiaty. „Tylko spokojnie…”
Wchodząc do pomieszczenia pierwsze co rzuciło mi się w
oczy, to postać stojąca tyłem do mnie. Przyglądała się widokom za oknem, choć
był już dosyć późny wieczór. Jedyne co było widać to światło z okna domu obok. „Harry…”
Dopiero, gdy zamknęłam za sobą drzwi Chris odwrócił
się w moją stronę. Przeraziłam się jeszcze bardziej widząc jego wściekły wzrok.
Mój pul zdecydowanie za bardzo przyspieszył, bo serce okropnie szybko biło,
pompując krew. Drżącymi dłońmi bawiłam się skrawkiem mojej sukienki. Mierzwiłam
materiał przyglądając się mu i jednocześnie swoim stopom, aż do czasu, kiedy
jego czarne buty nie znalazły się w moim polu widzenia. Jakbym była
sparaliżowana nie mogłam się ruszyć. Chciałam podnieść głowę, ale i ona mnie
nie słuchała. „Spokojnie…” dodawała
sobie otuchy.
W końcu mi się udało. Przełamałam się i uniosłam oczy
ku górze. Nawet nie zdążyłam spojrzeć na niego, gdy poczułam mocne uderzenie i
z hukiem upadłam na podłogę. „Zrobił to…”
Z moich ust wydobył się cichy, przedłużony jęk bólu. Świat w mojej głowie
wirował. Jakby tornado rozpętało się, a ja bym była w samym centrum tego
cyklonu. Łzy upokorzenia i bólu lały się strumieniami. Pewnie cały makijaż
miałam rozmazany na twarzy.
- Podobało ci się? Widziałem jak na niego patrzysz. –
Wierzchnia strona jego dłoni z dużą siłą uderzyła o mój policzek. – Pewnie
chętnie byś się do niego jeszcze poprzyklejała? Jesteś suką, zwykłą dziwką!
Jego krzyk wypełniał całą sypialnię, ale chyba po raz
pierwszy od wieków nie uderzał we mnie. Jakby rozchodził się na boki, w żaden
sposób nie dotykał mojego zmaltretowanego umysłu. I pomimo jeszcze kilku
uderzeń, na ciele miałam wciąż ten delikatny dotyk. Ten, który mnie rozpalił,
był czuły i delikatny. „Tak inny od tego…”
o boże
OdpowiedzUsuńzabiłabym chrisa za to
on jest okropny
jednak bardzo interesujący
i Hazza
mrrrrr
haha
Extra !
czekam nn <3
Całujee Lolaa ;*
Jeszcze nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział, gdyż mamy pewne problemy rodzinne. Mam nadzieję, że zrozumiecie naszą sytuację :)
UsuńSuper blog . ! < 3 Tesh kocham 1D . ! ; ** ; 33
OdpowiedzUsuń` directionerka Wiktoria . ♥
Fantastyczny!!!! Nie mogę się doczekać następnego!!!!
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że ci się podoba :)
UsuńI mogłabym napisać, że moje przeczucie mnie nie myliło, ale jakoś nie jest mi do śmiechu... A więc Chris okazał się większym dupkiem niż przypuszczałam jeszcze w poprzednim rozdziale... W końcu pokazał prawdziwego siebie. Tylko co teraz? Skończyłyście w takim momencie, że nie wiem, co z nią i nie podoba mi się to... Mam nadzieję, że nic poważnego jej nie zrobił... Dziwnie to brzmi... Przecież nawet to pierwsze uderzenie, to już było coś poważnego...
OdpowiedzUsuńHarry śpiewający dla tej malej widowni... To musiało być coś :) Choć przyznam się, że pierwsze co pomyślałam, to "małpka"... Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak ktoś zachowuje się w podobny sposób, to cała się spinam... Nie lubię ludzi, który na wieść o tym, że ktoś coś ma, potrafi lub wie, od razu "żądają" dowodu. Wiem, że nie o to wam chodziło, ale to już takie moje małe skrzywienie... Tak samo było ze mną, gdy wyjechałam do Anglii.. Mniej więcej połowa znajomych "żądała" dowodu... Chyba jestem trochę przewrażliwiona ;) Ale cieszę się, że Harry zaśpiewał... Chyba głównie dzięki temu Chris pokazał swoje oblicze...
Teraz pozostaje mi tylko czekać, by się przekonać jaki finish miała scena z sypialni...
Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu :)
@KateStylees
Dziś odkryłam ten blog i po prostu jest świetny. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nic poważnego się nie stało i wszystko się wyjaśni w kolejnym rozdziale, na który czekam z niecierpliwością. (:
Pozdrawiam!
Ola ;)